wtorek, 7 czerwca 2016

Moje bajdurzenie


Tytuł: Wings aren't what you need, you need me
Czas trwania: 24 grudzień 2012 - 18 listopad 2013

"-Diana, Alvaro! - krzyknął, kiedy tylko zobaczył.. - Zakochańce! Wiedziałem, że tak będzie. - przepuścił nas w drzwiach, po czym nawijał dalej. - Zaraz, kiedy pierwszy raz zobaczyłem was razem! Gratulacje!
-Widzę, że w waszym gronie informacje rozchodzą się szybciej niż w internecie – zaśmiałam się.
-Nie dziw się, Jese najwyraźniej już tutaj dotarł, a to największa plotkara w Madrycie – odpowiedział Alvaro, prowadząc mnie do salonu, w którym zebrał się już spory tłumek. Między innymi największy, klubowy wesołek.
-PAŃSTWO MORATA! - wypalił Marcelo."

Mój komentarz: Lekka historia, moja pierwsza w klimacie sportowym i to po długiej przerwie od pisania, więc z góry ostrzegam, że nie jest to szczyt jakości ;)



Tytuł: There's somebody else that feels the same somewhere
Czas trwania: 21 czerwiec 2013 - 29 marzec 2014

-Mówiłem ci już, że jesteś idiotą? - poderwał się i stanął nad Maćkiem jak kat nad ofiarą. - W takim razie ponawiam to stwierdzenie. Przydałoby się palnąć cię czymś ciężkim w łeb, może coś by ci się w nim poprzestawiało.
Maciek ignorując komentarz brata położył się bezradnie na swoim łóżku, wracając do bezczynnego gapienia się w sufit.
-No nie wierzę! - krzyknął Kuba, widząc postawę swojego brata. - Jak będziesz zabierał się do tego w ten sposób to już nic nie naprawisz.
-A co twoim zdaniem powinienem zrobić? - warknął Maciek, ponownie podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Po pierwsze, proponuję zmienić trochę ton głosu i nastawienie do życia.
Młodszy Kot uśmiechnął się szeroko, wedle życzenia swojego brata, lecz uśmiech ten już na pierwszy rzut oka był sztuczny i sarkastyczny.
-Co dalej? - spytał nazbyt słodkim tonem.
-Zwariowałeś? - Kuba zaśmiał się gorzko. - Może otworzę rubrykę Kocie porady w jakiejś gazecie i będę doradzał takim idiotom jak ty? – dodał. - Chyba sam najlepiej wiesz co powinieneś teraz zrobić.
-No, nie bardzo – odparł Maciek, przywracając na swoją twarz zniechęcający grymas. - Nie jestem doświadczony w tych sprawach.
-Nie wierzę, że jesteśmy z tego samego ojca i tej samej matki – starszy z braci chwycił się bezradnie za głowę. - Teraz to powinieneś do niej jechać i ją przeprosić – to stwierdzenie spotkało się z niedowierzającym spojrzeniem Maćka. - Tak, istnieje takie słowo jak przepraszam, a ludzie używają go kiedy popełnią jakiś błąd i chcą go naprawić.
-Wiem co to znaczy przepraszam, Kuba! - fuknął Maciek.
-W takim razie dlaczego jeszcze tu bezczynnie siedzisz?

Mój komentarz: Ta historia jest bardzo przeciętna, bez porywającej fabuły, ale to chyba też ta historia, za którą najmniej się wstydzę


Tytuł: miał się nam nie kurczyć świat
Czas trwania: 24 grudzień 2013 - 13 wrzesień 2015

Minęło trochę czasu zanim jej chore serce przestało łomotać jak szalone, a jej oddech powrócił do normalnego rytmu. Dopiero wtedy przekręciła lekko głowę, zerkając w stronę Andreasa. Świat nie zawirował jej przed oczami, przenosząc ją w szarą rzeczywistość. Bo rzeczywistością było to, że właśnie przeżywała najszczęśliwsze chwile swojego życia. Życia, które w każdej chwili mogło się skończyć...
-Z czego się śmiejesz? - spytał Wellinger nie odrywając wzroku od rozciągającej się przed nimi drogi.
Ona sama speszyła się odrobinę, gdyż nie zdała sobie nawet sprawy z tego, w którym momencie śmiech wypłynął z jej klatki piersiowej.
-Ja... - zacięła się, nie wiedząc jak wytłumaczyć mu swoje uczucia. Fala jej ciemnych włosów zasłoniła jej uśmiechniętą i lekko zarumienioną twarz. Gdy w głowie zaświtało jej pytanie, które powinna zadać mu dużo wcześniej, odgarnęła kosmyki za plecy i spojrzała na niego z lekkim niepokojem. - Dlaczego to robisz?
Dostrzegła malutką zmarszczkę, która pojawiła się między jego brwiami w momencie gdy dotarły do niego jej słowa. Był lekko zaskoczony, toteż odpowiedź, którą otrzymała była lakoniczna i dość dziecinna:
-Bo chcę.

Mój komentarz: Wellinger, który rozwalił mi statystyki. Wellinger, za którego mimo to najbardziej mi wstyd. Zaczynając od samej jego obecności, a na naiwnej fabule, zwieńczonej przerysowanym zakończeniem kończąc :p Mimo wszystko mam jakiś sentyment do tej historii, bo to w trakcie jej pisania najmocniej wierzyłam w swoje możliwości.


Tytuł: I żyli długo i szczęśliwie... a jeśli nie takie są ich role?
Czas trwania: 28 czerwiec 2014 - nadal

Nasze twarze były tak blisko. Miałam wrażenie, że on zaraz mnie pocałuje. To musiało śmiesznie wyglądać kiedy tak odchylałam głowę byle zwiększyć odległość między naszymi ustami. W mojej głowie jakby biły się dwie osoby. Jedna łaknąca bliskości, miłości i opieki oraz druga – ta nieufna, uciekająca przed uczuciami i chowająca się przed światem.
Szukałam sposobu by jak najdłużej zostać w jego ramionach, jednocześnie walcząc z pragnieniem jak najszybszej ucieczki z tego miejsca.

Mój komentarz: Jestem prawdziwym mistrzem szybkiej akcji, w ciągu niecałych dwóch lat na blogu pojawił się prolog i pięć rozdziałów, ale zrobię co w mojej mocy by na tym blogu wszystko funkcjonowało regularnie. 


Tytuł: I'm in love with fairytale
Czas trwania: ?-?
Jeśli zastanawiałaś się kiedyś jak zareagowałby skoczek na opowiadanie Twojego autorstwa z nim w roli głównej to poczytaj o Danielu, który skrzętnie streszcza swoje tytułowe dziewięć żyć Andersowi Fannemelowi. A wszystko zaczęło się od niewinnego żartu o kotach.

Obserwatorzy